Należałem
kiedś do Watahy...Nie nawidziła mnie pewna wadera,pewnie dlatego,ze nie
chciałem być z nią razem.Często mnie "nawiedzała".Czasem prosiła
żebyśmy byli razem,a czasem groziła.Ja nigdy bym jej nie pokochał.Ona
była okropna...Pewnego dnia spacerowałem po lesie gdy zatrzymał mie dwa
basiory i...wzięły mnie ze sobą do alfy.Usłyszałem tam,że napadłem tę
waderę?Mówiłem im,ze to nie ja...Że nic nie zrobiłęm,ale oni woleli
wierzyć jej...Nie wiedziałem,ze posunie sie tak dalego.Gdy wtrącali mnie
do lochu powiedziała,że jeśli będziemy razem powie prawdę,ale ja nie
zgodziłęm sie i zamurowali mnie w jaskini.Co miesiąc przynosili mi
(musieli burzyć troche muru) mizerną sarenkę.
~Rok później~ Siedziałem już tam rok.Było tam okropnie.Ciemno,zimno i śmierdząco.Po raz kolejny (robiłęm to wiele razy) spróbowałem wyburzyć mur.Wierzyłem w to jak nie wiem,tak bardzo chciałem go zburzyć i nawet nie zacząłem biec gdy on sam pękł.Nie miałem czasu myśleć jak to się stało.Biegłem,biegłem i biegłem oni mnie gonili.Była wśród nich też ona...Jakoś im uciekłem i zacząłem błąkać się po świecie.Pewnego dnia ujżałem najpiękniejszą waderę na świecie.Była tak piękna.Stałem na środku polany zapartrzony w nią.Stałem nie ruchomo.Ona podeszła do mnie. -Kim jeśteś?-Zapytała.Wtedy sieocknąłem. -Jestem...Atos-Powiedziałem. -Co tu robisz?-Spytała ponownie. -Chodzę,szukam,szwiedam się...-Odparłem. -Czego szukasz? -Nowej watahy... -Ooo...To wspaniale!Bo...właśnie założyłam moją i jestem w niej tylko ja... -Z chęcią dołączę!-Ucieszyłem się tak bardzo,że nigdy nie byłem szczęśliwszy. -Jestem Terala-Wyciągneła łapę,a ja ją uścisnołem. <Terala dokończysz?> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz